Nie wiem, jak jest w Twoim przypadku, ale ja doświadczam tego stanu dosyć często. Co chwilę wpadają mi do głowy nowe pomysły, co rusz pojawia się jakaś nowa możliwość, gdy dodam do tego zwykły natłok myśli związanych z codziennością, częściowo ze sprawami z przeszłości, częściowo potencjalnymi przyszłymi projektami, efekt jest taki, że tracę grunt pod nogami i zaczynam mieć wrażenie, że mój umysł hula sobie do woli, prowadząc mnie prosto do zguby.

Niestety taki stan nie pomaga zbytnio w realizowaniu marzeń i ambitnych planów, ponieważ ten wewnętrzny chaos paraliżuje nasze działania.

No bo teraz od czego zacząć, gdy myśli kłębią się jak szalone i wszystko wydaje się NIEZMIERNIE WAŻNE I PILNE.

Jak w takiej sytuacji zwiększyć swoją efektywność i poradzić sobie z kłębiącymi się myślami?

Moja rada nr 1 – Notatki zwiększające efektywność

Należę do tych osób, które bezgranicznie wierzą w magię robienia notatek! Słowo pomyślane, a słowo zapisane – to dwie różne siły. ZAWSZE mam przy sobie notatnik i długopis, zapisywanie myśli służy mi różnym celom, ale w sytuacji, o której rozmawiamy, chciałabym Cię zachęcić do zanotowania wszystkiego, co chodzi Ci po głowie obecnie i nie daje spokoju. Zrób listę wszystkich spraw, tematów, zmartwień, planów, wszystkich kotłujących się pomysłów – niech na tej liście znajdzie się WSZYSTKO!

Moja rada nr 2 – Trzy sprawy

Byron Katie, kobieta, którą niezmiernie szanuję i podziwiam za jej pracę z ludźmi i wspieranie ich w pokonywaniu wewnętrznych barier, jest autorką powiedzenia, że na świecie istnieją trzy rodzaje spraw: sprawy Boga, sprawy innych ludzi i Twoje sprawy.

Spójrz teraz na Twoje Notatki. Które z rzeczy wymienionych na liście są Twoimi sprawami? Niech zostaną na niej tylko te. Pozostałe przekreśl na czerwono!

Co to znaczy „sprawy Boga, sprawy innych ludzi”? To wszystkie te, na które Ty nie masz wpływu. Tak więc zostaw sprawy Boga Bogu, sprawy innych ludzi, tym ludziom. Zajmij się tylko tym, nad czym wiesz, że masz kontrolę. To na pewno zwiększy Twoją efektywność.

Ja osobiście często na przykład zamartwiam się po stworzeniu takiego wpisu, jaki właśnie czytasz, czy znajdą się osoby, którym on się spodoba, czy ktoś „zalajkuje” mój tekst, choćby w ten sposób dając mi informację zwrotną, że moja praca nad nim okazała się dla kogoś przydatna.

Nie ma to jednak zbytniego sensu, to nie jest MOJA sprawa, nie mam na nią wpływu. Nie mam wpływu na nastroje moich czytelników. Mogę natomiast się postarać napisać ciekawy tekst, podzielić się moim doświadczeniem, poprzez pisanie spróbować dać coś wartościowego ludziom, to JEST MOJA SPRAWA. I o nią warto, abym zadbała. Od dzisiaj wykreślam więc w Notatkach, a przez to i z mojej głowy, martwienie się o „lajki” od moich czytelników.

Moja rada nr 3 – Niczego nie musisz

Kilka dni temu usłyszałam, że taką radę dał kiedyś Krzysztofowi Kieślowskiemu jego ojciec. Niczego nie musisz. Przeczytaj sobie na głos to zdanie, poczuj jego znaczenie, niech zapadnie w Twoje serce, Twój umysł i Twoje DNA.

Teraz zerknij w Notatki i grubą czerwoną linią przekreśl wszystkie te sprawy, które w nich zapisałaś, ponieważ uważasz, że „powinnaś” je zrobić. W książce Arianny Huffington pt. „Thrive” wyczytałam o fantastycznym sposobie ukończenia projektu, którym jest … zrezygnowanie z tego projektu!

Założę się, że Ty również masz na liście swoich życiowych celów co najmniej kilka takich, których nie udaje Ci się zrealizować od dawna. Może zamiast psychicznie katować się z tego powodu, jak Arianna Huffington powiedz sobie: „skreślam z listy” – godzę się z tym, że np. nigdy nie nauczę się francuskiego. Jeśli bardzo chcesz część z nich pozostawić na liście, ok, ale pamiętaj, że czas jest ograniczony, wybierz więc te naprawdę istotne DLA CIEBIE.

Jeśli czujesz, że masz problem z wyznaczaniem granic i łatwo narzucasz sobie postawę „powinnam”, zerknij do mojego tekstu. I pamiętaj – sztuka zarządzania czasem, to tak naprawdę umiejętność zarządzania sobą!

Uff! Co za ulga! Jak wyglądają teraz Twoje Notatki? Kartka nabrała przejrzystości? Super! O to chodziło! Skoro już wiesz, jak zwiększyć swoją efektywność, Twoja głowa zaraz poczuje ulgę. A co teraz? Teraz to, co zostało wpisz w kalendarz i …DZIAŁAJ!

Nie byłabym sobą, gdybym nie zakończyła tego tekstu zapewnieniem Ciebie, że wszystko jest ok. Sprawy mają się dobrze, a Tobie niczego nie brakuje i możesz z uśmiechem spojrzeć w lustro!

Gdybyś chwilowo zapomniała, że nikt nie wymaga, abyś była ideałem, zerknij na mój wpis na ten temat sprzed kilku miesięcy.